poniedziałek, 17 lutego 2014

Wege inspiracja - antywalentynkowa tortilla! + bonus...



Naleśniki to wspaniały wynalazek:) Po prostu nie wyobrażam sobie bez nich życia. Można je przygotować na śniadanie, obiad czy kolację. Na słodko, na słono a wcześniej upieczone fajnie jest zabrać ze sobą do szkoły czy pracy jako przekąskę. U mnie na talerzu jak zawsze w zdrowszej wersji...

 Od rana chodziła za mną ochota na coś pysznego... pierwsze o czym pomyślałam to domowa tortilla z warzywkami i sosem jogurtowo - czosnkowym. Uwielbiam czosnek jak i ten przepis! Dlaczego "antywalentynkowa" ?! Na to pytanie odpowiem na końcu wpisu:)

  Składniki:


*   mąka z pełnego przemiału ( u mnie owsiana i żytnia razowa w proporcji 1:1)
*    jajko (opcjonalnie dwa)
*    przegotowana woda
*   sól i pieprz
*   3 ząbki czosnku
*    jogurt grecki
*   cebula
*   seler naciowy
*   rzodkiewka
*   pomidorki
*   sałata lub kapusta pekińska
*  szczypiorek 

Warzywka możecie sami dobrać do własnych upodobań, ja wzięłam te, które akurat miałam w lodówce:)

Przygotowanie "tortillowych" naleśników;

Do miski wsypujemy 1 szklankę mąki żytniej + 1 szklankę mąki owsianej, wbijamy jajka i odrobinkę soli (opcjonalnie  również pieprz czy przyprawy). Mieszamy i dodajemy tyle wody aby konsystencja ciasta była gęsta ale nie przypominała gęstej "kluchy". Ciasto musi łatwo rozprowadzać się na patelni tworząc równomierną cienką masę. Dlatego też w zależności od jego konsystencji po wymieszaniu ciasta dolewam kilka kropel wody lub dosypuje nieco mąki. Jak jest chwilka czasu to odstawiam na kilka minut, jak nie - to zabieram się od razu do smażenia na mocno rozgrzanej patelni ( wcześniej posmarowanej olejem, a nadmiar można odsączyć ręcznikiem papierowym). Smażymy z obu stron.

Przygotowanie składników i sosu:

Do przygotowania sosu potrzebujemy 2-3 ząbków czosnku, w zależności jak intensywny smak chcemy uzyskać. Ja uwielbiam na ostro także 3 ząbki na 4-5 łyżek jogurtu to dla mnie najlepsze połączenie. Do tego dodajemy szczyptę soli morskiej i pieprz. Miksujemy blenderem.

Myjemy i kroimy pomidorki, rzodkiewkę, seler. Następnie siekamy szczypiorek i cebulę ( według uznania. Ja cebulkę zawsze kroję w drobne "piórka") , sałatę rwiemy na drobne kawałki.
  

Na naleśniku układamy warstwami warzywka i polewamy sosem oraz ketchupem. Zwijamy i voilà!

 

  



Taką tortillę możecie przygotować ze swoimi ulubionymi warzywami. Zamiast sałaty możecie dodać rukolę, kiełki a jeśli chcecie żeby była bardziej treściwa, warto wzbogacić go np. o pieczoną pierś z kurczaka albo kawałki łososia i idealny posiłek potreningowy gotowy. Możecie także zapakować sobie do lunchboksa i zjeść jako II śniadanie na uczelni/ w pracy. Wszystko zależy tylko od Waszego gustu i  inwencji! 
 Rozwiewam Wasze wątpliwości! Antywalentynkowy z tego względu, że raczej nie proponowałabym tego na kolacje z ukochanym... Wyobraźcie sobie pocałować kogoś po takiej porcji czosnku i cebuli:P
#sammy

 

P.s. W między czasie zrobiłam proteinowe muffinki! Taka alternatywa dla pseudo zdrowych batoników i ciastek "musli", które zdarza mi się jeść po treningu...

 


środa, 12 lutego 2014

Rozstępy...

Rozstępy - kolejna zmora wielu kobiet, ale coraz częściej także mężczyzn. Na tę przypadłość uskarżają się często kobiety w ciąży, osoby z nadwagą lub po odchudzaniu, kulturyści (a także osoby nadużywające ćwiczeń na siłowni) oraz młodzież w okresie bardzo szybkiego wzrostu. Dlaczego?! Postaram się Wam to w miarę jasno przedstawić...
Nasza warstwa skórna w zależności od miejsca na ciele ma różną grubość – od 1,5mm nawet do 5 mm. Jej powierzchnia  zajmuje ok. 2 m kwadratowe. Stanowi ona około 18-20 % całkowitej wagi ciała. Jest tworem niezwykłym i bardzo skomplikowanym. W skórze właściwej umiejscowione są włókna białkowe tkanki łącznej, kolagen i elastyna. To dzięki nim skóra utrzymuje jędrność i sprężystość.

 Warstwa skórna, tak jak cały nasz organizm, rośnie razem z nami. Kiedy wchodzimy w wiek dorastania i gwałtownych przemian w organizmie tempo może być tak duże, że skóra nie nadąży... Jeśli kora nadnerczy dostarcza właściwą ilość hormonu o nazwie kortyzol ( nazywany hormonem stresu), nic złego się nie dzieje. Jednak gdy jego produkcja będzie za duża, zakłóci to pracę komórek odpowiedzialnych za produkcję kolagenu i elastyny. Warto wiedzieć, że na uszkodzenie kolagenu ogromny wpływ mają również sterydy zawarte w preparatach dla kulturystów oraz leki sterydowe.

 Aby zerwać włókno kolagenu o średnicy 1 mm, potrzeba aż 10 kg. Jednak za wysoki poziom kortyzolu potrafi zniszczyć tę niezwykłą zdolność. Uszkodzone włókna kolagenowe poddane szybkiemu wzrostowi po prostu naprężają się i pękają. Często mówi się o towarzyszącym temu lekkim swędzeniu, a dopiero po pewnym czasie dostrzegamy czerwonawe, a potem jasno-perłowe pręgi. Czerwone (świeże) rozstępy to blizny, które objęte są stanem zapalnym i tych łatwiej się pozbyć. Po pewnym czasie stan zapalny ustaje i barwa ich zmienia się na dużo jaśniejszy.


Skłonność do rozstępów jest niestety dziedziczna. Występują niemal u 70 proc. kobiet i 40 proc. mężczyzn. Najczęściej pojawiają się na brzuchu, biuście, udach i pośladkach, a także obręczy barkowej oraz plecach. Jeśli pojawiały się już w okresie dorastania powinien to być sygnał ostrzegawczy: "mam skłonność do rozstępów". Można sobie z tym poradzić, lecz najlepiej działać profilaktycznie. Jak twierdzą niedowiarki, starszych rozstępów nigdy nie uda się całkowicie zlikwidować - czy na pewno?

Lepiej przeciwdziałać niż leczyć...

  Jeśli macie podejrzenie, że jesteście w grupie ryzyka, bo mama i babcia miały podobny problem, to warto poświęcić trochę czasu i uwagi swojemu ciału zawczasu. Aby nie dopuścić do powstania takich nieeleganckich blizn warto pamiętać o aktywności fizycznej, odpowiednim odżywianiu i nawadnianiu organizmu. Jest to właściwie najlepsza metoda zapobiegawcza. Dzięki zbilansowanej "diecie" nie dopuścimy do gwałtownych wahań wagi, również ćwiczenia i treningi różnego rodzaju pozwolą uelastycznić ciało. Pamiętaj, aby to co jesz było bogate przede wszystkim w dobre białka, zdrowe tłuszcze, witaminy A, E, PP, B5 oraz mikroelementy zwłaszcza krzem i cynk. Unikaj wszystkich radykalnych diet, które obiecują szybki ubytek wagi, bo to najprostsza droga do rozstępów! Co nieco na temat odżywiania znajdziesz Tu:)
http://www.poradnikzdrowie.pl/uroda/cialo-higiena/sposoby-na-rozstepy-jak-skutecznie-pozbyc-sie-rozstepow_39248.html
Oprócz tego zadbaj o nawilżenie skóry poprzez regularne stosowanie tłustych oliwek, balsamów. W okolicach brzucha wmasowanie kremu powinno odbywać się delikatniej (tym bardziej w ciąży!), jeśli chodzi o rejony ud i nóg możesz to robić bardziej energicznie i mocniej, bo dzięki temu krem i jego składniki łatwiej się wchłoną i kuracja będzie efektywniejsza. Nie zapominaj o piersiach! Są to okolice również bardzo narażone na powstawanie rozstępów.

http://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/ciaza/Co-zrobic-zeby-w-ciazy-nie-pojawily-sie-rozstepy_36111.html
Najlepiej raz-dwa razy w tyg. robić sobie peeling ciała z zastosowaniem domowych produktów( np. peeling solny, cukrowy, kawowy). Dzięki niemu spotęgujesz efektywność kuracji kremami itp.
Zasada jest taka: w skórę na brzuchu krem powinien być wmasowany delikatnie, zaś w uda, pośladki czy biodra warto go wmasowywać mocniej, by skóra lekko się zaczerwieniła. W rozgrzany naskórek łatwiej wnikają bowiem składniki pielęgnacyjne. Ważne: raz, dwa razy w tygodniu powinnaś zrobić delikatny peeling całego ciała, który usunie zrogowaciały naskórek i ułatwi wchłanianie się kosmetyku.

http://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/ciaza/Co-zrobic-zeby-w-ciazy-nie-pojawily-sie-rozstepy_36111.html
Masaże szorstką gąbką lub specjalnymi szczotkami do masażu możesz zastosować zamiast wcześniej wspomnianego peelingu albo jako uzupełnienie. Również naprzemienny zimny i ciepły prysznic pomoże pobudzić krążenie, przyspieszyć metabolizm oraz ujędrnić naszą skórę, ale także poprawi Twoje samopoczucie, rozładuje napięcie mięśni czy złagodzi ból (np. pleców).


Jakie balsamy będą pomocne na tego typu dolegliwość? Warto wybrać kosmetyki, które w swoim składzie mają np.:



  • wyciąg z wąkrotki azjatyckiej – (można również szukać jako centella asiatica) zawiera kwas madekassiowy, kwasy fenolowe, fitosterole, witaminy, alkaloidy i inne. Działa przeciwzapalnie, nadaje skórze jędrność i nawilża ją, wzmaga produkcję kwasu hialuronowego (a ten jest w stanie związać aż 250 cząsteczek wody). Wyciąg z wąkorotki azjatyckiej przyczynia się do pobudzenia pracy fibroblastów, stymulując produkcję kolagenu. Trzeba również wiedzieć, że ekstrakt z tej rośliny jest w stanie modyfikować strukturę skóry oraz warstwy podskórnej. Ponadto wykazuje działanie powodujące przyspieszenie gojenia się ran, a także jest w stanie wpływać na zmiany w strukturze blizn. Redukuje widoczność i głębokość rozstępów;

  •  wyciągi z soizawiera fitoestrogeny pobudzające syntezę kolagenu, działa przeciwzapalnie, zapewnia elastyczność i jędrność, zapobiega powstawaniu rozstępów;
  • kolagen – podstawowy budulec tkanki łącznej, nawilża, umożliwia utrzymanie odpowiedniej wilgotności i sprężystości skóry;
 
  • związki krzemu – sprzyjają regeneracji włókien kolagenowych i elastycznych, zwalczają czerwone rozstępy, podnoszą poziom nawilżenia skóry, chronią przed wolnymi rodnikami, regenerują tkankę łączną;
  • aloe vera - nie tylko doskonale nawilża, ale także leczy blizny oraz wspomaga regenerację naskórka. Zawartość Aloe vera w kremie zwiększa szanse na to, iż podziała on nawet na te rozstępy, które już mamy dłuższy czas;
  •  kwas mlekowy – zmniejsza rogowacenie naskórka;

  • witaminy A i C – opóźniają procesy starzenia się skóry, nadają jej miękkość i elastyczność;
  • witamina E - ma silne działanie antyoksydacyjne oraz regenerujące skórę. Nie bez powodu więc jest zwana witaminą młodości. Zwiększa spójność skóry i zapewnia jej jędrność, znacznie spowalniając procesy starzenia. Jest jednym z najważniejszych składników kremów przeciw rozstępom, gdyż jej działanie w bezpośredni sposób przyczynia się do znikania rozstępów, a ponadto zmniejsza ryzyko powstawania nowych.

   
  • witamina D3 - uzupełnia ona działanie witamin A i E. Ponadto zwiększa wchłanianie tych substancji, dzięki czemu kuracja odpowiednim preparatem staje się dużo bardziej skuteczna;
  • witamina F – wpływa na prawidłowy stan skóry oraz na regenerację nabłonka;
  • wyciągi z alg morskich dzięki bardzo bogatemu składowi korzystnie działają na skórę. W swoim składzie zawierają wiele biopierwiastków (jod, brom, chlorek sodu, siarka, wapń), aminokwasów, białek i nienasyconych kwasów tłuszczowych. Odżywiają skórę, łagodzą podrażnienia i zmniejszają świąd. dodatkowo opóźniają proces starzenia się skóry;
  • kwas foliowy - (folacyna) należy do witamin z grupy B - rozpuszczalnych w wodzie. Posiada silne właściwości regenerujące. Wygładza skórę, poprawia jej elastyczność i silnie ją nawilża;
  • lanolina - pochłania dwukrotną ilość wody w stosunku do swojej wagi i z tego powodu ma właściwości nawilżające. Ponadto zapobiega wysychaniu skóry i wygładza ją;

 
  •  Dodatkowo olejki, które odpowiednio nawilżają skórę i uniemożliwiają powstaniu rozstępów (olejek awokado, olej lniany, olejek jojoba)

 


Leczenie...


Nie ma co ukrywać, leczenie tego typu blizn do łatwych nie należy. Co nie oznacza, że nie da się ich pozbyć. Same kremy, oliwki i balsamy mogą nie być wystarczająco skuteczne, szczególnie na te, które mamy już dłuższy czas. Rozstępy leczy się tak jak blizny - przy wykorzystaniu rozwiązań np. laseroterapii, czy mezoterapii. Celem leczenia jest przede wszystkim pobudzenie skóry do głębokiej i radykalnej regeneracji, co w rezultacie prowadzi do powstania młodych komórek i nowego kolagenu. Wcześnie podjęte działania przyniosą na pewno największe i najszybsze rezultaty i dlatego nie ma co zwlekać, jeśli tylko zauważycie najdrobniejsze niepokojące zmiany.

Warto zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście te swoiste, pręgowane "pamiątki" po ciąży, odchudzaniu, czy okresie dorastania są dla nas na tyle nieprzyjemne, że musimy wydawać setki złotych, by je zniwelować? Czy może po prostu lepiej je zaakceptować, o ile jesteśmy w stanie?! Kiedyś pewna fanka napisała mi, że wcale nie wstydzi się swoich rozstępów. To dla niej takie same pręgi jak u tygrysa - pamiątka odwagi, walki jaką odbyła ze swoimi słabościami o lepszą siebie i nosi je z dumą. Takie podejście bardzo mi się podoba. Jako, że od kilku lat jestem amatorką biegania, rozstępy na łydkach mam, może nie jakieś bardzo widoczne ( no chyba, że ktoś się dobrze przyjrzy;)) ale nie przeszkadza mi to właściwie w niczym i dawno już je zaakceptowałam. Jeśli zaś są one u kogoś powodem kompleksów, czy wstydu wtedy można zastanowić się nad zainwestowaniem w kurację medyczną czy kosmetyczną, by pozbyć się takiego ograniczenia. 

Na koniec chciałam Wam jeszcze przedstawić film, który to zainspirował mnie do napisania Wam tego postu. Jest to poruszająca historia pewnej kobiety, której ciało zniszczyły sterydy : kliknij tu "Życie bez wstydu"...

Jeśli macie jakieś pytania odnośnie tematu, piszcie w komentarzu. Na tyle, na ile jestem w stanie pomóc - odpowiem;) Zachęcam Was również do podzielenia się z innymi swoimi sposobami na zaakceptowanie lub pokonanie rozstępów. Co w Waszej sytuacji okazało się najlepszym rozwiązaniem?!


#Sammy

http://www.poradnikzdrowie.pl/uroda/cialo-higiena/sposoby-na-rozstepy-jak-skutecznie-pozbyc-sie-rozstepow_39248.html

http://www.poradnikzdrowie.pl/uroda/cialo-higiena/sposoby-na-rozstepy-jak-skutecznie-pozbyc-sie-rozstepow_39248.html Jest to niestety drogie rozwiązanie

http://www.poradnikzdrowie.pl/uroda/cialo-higiena/sposoby-na-rozstepy-jak-skutecznie-pozbyc-sie-rozstepow_39248.html
również idealny sposób na rozładowanie napięcia, złagodzenie bólu pleców czy zmniejszenie opuchlizny na łydkach.

http://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/ciaza/Co-zrobic-zeby-w-ciazy-nie-pojawily-sie-rozstepy_36111.html

poniedziałek, 10 lutego 2014

Król orzechów...

Znacie drugi, tak skoncentrowany”, naturalny produkt spożywczy jak orzech włoski?! Chyba nie, prawda?  Dlaczego "skoncentrowany"? Wynika to przede wszystkim z wysokiej (nawet 75-procentowej) zawartości tłuszczu, ale tego zdrowego! Owszem, są mistrzami jeśli chodzi o kaloryczność, bo w 100g mają ok.645kcal ale niewątpliwie to te dobre kalorie i 3-4 orzechy dziennie to bardzo dobry wybór (np. jako przekąska).


Są bogate w kwasy wielonienasycone, które obniżają stężenie tzw. złego cholesterolu we krwi. Jak dowiedli ostatnio naukowcy wystarczy jeść dziennie 4 orzechy włoskie, by w ciągu trzech tygodni zmniejszyć jego poziom!

Już 3 orzechy pokrywają dzienne zapotrzebowanie na kwasy omega-3. Jest w nich też L-arginina, substancja, która wpływa na rozszerzanie naczyń wieńcowych. Dlatego warto je chrupać profilaktycznie i w chorobach serca. Zawarty w orzechach kwas elagowy podnosi odporność, a także wiąże i unieszkodliwia substancje rakotwórcze.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/orzechy-wloskie-duzo-kalorii-ale-samo-zdrowie-wlasciwosci-odzywcze_37185.html
Uchodzą za najzdrowsze ze wszystkich orzechów, bowiem zawierają najwięcej przeciwutleniaczy – związków chroniących organizm przed wolnymi rodnikami, które m.in. przyspieszają proces starzenia i są obwiniane za wywoływanie nowotworów. W składzie orzechów włoskich znajdziemy dużą ilość fosforu (wspomaga pracę mózgu, szczególnie cenny dla osób uczących się i pracujących umosłowo), żelaza, wapnia, magnezu i cynku - są pomocne przy niwelowaniu skutków stresu czy zmęczenia. Nie brakuje w nich również drogocennej witaminy E (korzystnie wpływa na kondycję skóry, nazywana jest "eliksirem młodości". Lekarze twierdzą, że dodaje ona żywotności, witalności, energii) oraz wspomagającego prawidłowe trawienie błonnika.  Jedzenie ich sprzyja układowi nerwowemu, dlatego ich chrupanie zaleca się osobom cierpiącym na depresję, która stanowi poważny problem w sezonie jesienno-zimowym. Orzechy włoskie są popularnym składnikiem wielu preparatów działających bakterio- i grzybobójczo, przeciwzapalnie i ściągająco. Przyspieszają przemianę materii i usuwanie toksyn z organizmu. Chyba więcej argumentów nie potrzeba aby zacząć je wprowadzać do swojej diety regularnie!:) Polecam, bo sama uwielbiam! Można dodawać do sałatek, musli, jeść jako przekąska itp...

P.s. Czy wiecie, że spożywanie takich zdrowych przekąsek jak orzechy czy migdały pomaga ustrzec się napadów wilczego głodu w ciągu dnia?



Właściwości orzecha włoskiego są wykorzystywane również w medycynie i kosmetologii. Jego liście od dawna wykorzystywane są w leczeniu cukrzycy, krzywicy czy pasożytów przewodu pokarmowego. Z kolei nalewka orzechowa jest stosowana do leczenia zaburzeń układu pokarmowego, a szczególnie biegunki. Orzech włoski jest wykorzystywany w kosmetologii, np. do produkcji kremów, peelingów czy balsamów brązujących.



ODŻYWCZA MASECZKA NA TWARZ Z ORZECHÓW:

Nie ma to jak samodzielnie zrobiona maseczka! Tanio, zdrowiej no i wiesz co w niej jest (zero ulepszaczy itp). Miękką i delikatną skórę osiągniesz, stosując maseczkę z orzechów na twarz i dekolt. Jak ją przygotować? Wystarczy drobno rozgnieść obrane orzechy i zalać je ciepłym mlekiem (tak, aby osiągnąć konsystencję papki). Do niej dodaj miód i pozostaw na chwilę. Maseczka jest gotowa do użycia, gdy orzechy napęcznieją i ostygną. Nakładamy ją na dekolt i twarz i pozostawiamy na 10 minut. Na koniec warto zafundować sobie delikatny masaż i zmyć maseczkę letnią wodą. Proste!


WAŻNE...

Jeszcze kilka rad dotyczących kupowania i przechowywania orzechów. Otóż – jak wszystkie produkty, zawierające w sobie sporo tłuszczy, tak i orzechy bardzo łatwo jełczeją. Lepiej nie jeść ich w ogóle niż zjełczałe. W takim stanie mogą powodować podrażnienie błony śluzowej żołądka i jelit, utratę wartości odżywczych, złe trawienie olejów, osłabienie odporności, niszczą witaminy A i E, obciążają pracę wątroby. Z tego powodu łuskane orzechy przechowujmy w ciemnych i suchych pojemnikach – światło przyspiesza ich psucie.
Nie przechowujemy orzechów w opakowaniach plastikowych – produkty oleiste wchodzą w reakcję z plastikiem. W orzechach gromadzą się toksyny i środki chemiczne – kupujmy raczej orzechy ekologiczne i niespryskiwane. Zdecydowanie lepiej kupować te w łupinach, niż łuskane, czy mielone.



Ciekawa jestem, czy Wy lubicie ten rodzaj orzechów? Może macie jakieś ciekawe przepisy na dania, sałatki czy inne maseczki z ich dodatkiem? Piszcie!

#Sammy

poniedziałek, 3 lutego 2014

Join The Party! ZUMBA

Fuzja tańca i zajęć fitness, niesamowita energia, najlepszy lek antydepresyjny jaki poznałam do tej pory (zaraz po bieganiu!). Nie da się krótko scharakteryzować tych zajęć, bo są wyjątkowe w każdym calu. 

Zumbę wymyślił w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku kolumbijski tancerz i choreograf  "Beto" Perez, który pewnego razu zapomniał nagrań z muzyką potrzebnych mu do prowadzenia zajęć. Sięgnął po to, co miał pod ręką, czyli swoją ulubioną muzykę latynoską i improwizując, poprowadził zajęcia. Zachęcony entuzjazmem uczestników i zainspirowany muzyką ułożył układy taneczne, nadając im nazwę Zumba.


Pamiętam jak jeszcze we wrześniu 2013r. pisałam na Motywatorni, że bardzo chciałabym się zapisać na te zajęcia, ale nie miałam odwagi. Wymówki też zawsze jakieś znajdywałam: bo nie mam z kim, jak ćwiczyć kiedy inni się na ciebie patrzą, przecież moja koordynacja ruchowa jest równa zeru i nie nadaję się do tego, na dodatek drogo. Przepatrzyłam oferty wszystkich szkół tańca z okolicy - średnio 20zł za godzinę tańca wydawało mi się bezsensownie drogo i jakoś odwlekałam w czasie decyzję. W końcu znalazłam na stronce z grupowymi zakupami ofertę miesięcznego karnetu studenckiego na siłownie i fitness za 50zł (w pobliskim mieście). No i stało się! Końcem października 2013r. zapisałam się na siłownie. Okazało się, że i w tym klubie mają zajęcia Zumba fitness. Pierwszy mój raz był zupełnie spontaniczny! Przebierałam się po treningu w szatni i usłyszałam jak dwie starsze kobitki rozmawiają o jakimś instruktorze, coś tam o tańcu, jedna drugą poganiała i ta druga wtedy wymówiła to słowo - Zumba. Obudziła się mnie ogromna ciekawość. Zapytałam jedną z tych pań, czy chodzi na owe zajęcia. Ona odparła, że owszem i bardzo poleca, bo  instruktor jest świetny, po czym dodała, że właśnie na nie idą. Nie powiem, że się nie wahałam. Byłam przestraszona, że tam już wszyscy pewnie chodzą długo, znają kroki i nagle przyjdę taka ja. Nie będę zupełnie wiedzieć a wszyscy będą na mnie patrzeć i wytykać palcami... No ale nie dałam się długo namawiać i poszłam.

Pierwsze wrażenie? Intymna aura, przyciemnione światła, ogromne lustra naprzeciw, parkiet wypełniony paniami (o dziwo w średnim wieku) i jakiś młody facet, uśmiechnięty od ucha do ucha, stojący przy ogromnych kolumnach i grzebiący coś na swoim laptopie. Ledwie weszliśmy a on rzucił wzrokiem w moim kierunku i serdecznie przywitał tak, jakbyśmy znali się od dawna. Wszyscy byli tacy uśmiechnięci, rozluźnieni jakby wiedzieli, że za moment wydarzy się coś niezwykłego... I rzeczywiście! Wybiła 17;00 i Paweł (instruktor) puścił muzykę. Z pierwszymi dźwiękami jakby całe napięcie ze mnie zeszło. Uwierzcie mi, cała ta pierwsza godzina zajęć zleciała mi  za szybko, jakbym była tam góra 5min. Szczerze, to nie ogarniałam nic jeśli chodzi o kroki, improwizowałam w każdym calu ale najlepsze było to, że nie przejmowałam się tym w ogóle... i ten ogromny niedosyt tuż po. Przez następne kilka dni myślałam tylko o tym, kiedy następne zajęcia. Tak już trwa i trwa moja miłość do Zumby.

Jeśli chodzi o naszego instruktora, jest on magistrem wychowania fizycznego, od 2011 roku instruktor ZUMBY. Gdyby mi sam tego nie powiedział, w życiu bym nie uwierzyła, że nie mając wcześniej kontaktu z tańcem można takie cuda wyprawiać ze swoim ciałem! Podziwiam! Pamiętam jak na pierwszych zajęciach, łapałam się na tym, że momentami zamiast zapamiętywać kroki i tańczyć, ja wpatrywałam się w jego ciało jak w obrazek... Choć ciało ma jak młody bóg to i tak najbardziej cenie sobie jego otwartość, umiejętność przekazywania emocji, charyzmę oraz niepowtarzalny uśmiech! Stosuje on taką zasadę, że nie wdraża nas jakoś stopniowo w swoje układy, krok po kroku, tylko po prostu zaczyna tańczyć a my próbujemy nadążyć:) Dopiero po jakiś 2-3 powtórzeniach cześć jest w stanie odwzorować część układu. Fakt! To może na początku zrazić nowicjuszy. Z tym, że na jednych zajęciach nigdy nie powtarzamy 2 razy jednej choreografii.

 Jakiś czas temu byłam na zajęciach u innej instruktorki, tak z ciekawości. Nie byłam w stanie wytrzymać pół godziny. Była ona strasznie zamknięta w sobie, zero energii - sama tańczyła a grupa próbowała nadążyć. Zero interakcji instruktor - uczestniczący. Chyba jakaś świeżynka. Nie mówiąc już o tym, że nie robiła starannie wszystkich kroków - takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Byłam u niej na 3 zajęciach, więcej już nie zamierzam. Później przygody z inną instruktorką i kolejną uświadomiły mi, że jednak nasz Paweł jest nie do pobicia!

Tego wszystkiego nie pisałam nadaremno. Jeśli któraś z Was ma ochotę zapisać się na zajęcia, to nie idźcie do pierwszej lepszej osoby! Podpytajcie koleżanki, ciotki, kuzynki - może któraś z nich chodzi na Zumbę i może polecić Wam jakiegoś fajnego instruktora? Z instruktorami Zumby jest jak z nowo poznanym facetem, jeśli od razu nie poczujesz chemii, nie załapiesz kontaktu, to nie ma co się pchać na siłę w jego "objęcia". Tutaj ważne są emocje. Zumba to synonim radości, zabawy, euforii. Jeśli Prowadzący nie potrafi przekazać pozytywnych wibracji to zajęcia tracą sens. Możesz też przeszukać sieć i fora internetowe, tam często zumboholicy polecają bądź odradzają różnych instruktorów i wyrażają swoją opinię;) Ja trafiłam idealnie i pokochałam Zumbę od pierwszego wejrzenia...




Co dają zajęcia Zumby?


Po pierwsze, to ogromną pewność siebie. Z każdym treningiem, kiedy opanowuję kolejne kroki i widzę postępy, ona wzrasta. Wiem, że jestem coraz lepsza w czymś, co wcześniej było moją "piętą Achillesową". Do tego większa świadomość własnego ciała, to poczucie bycia seksowną mimo mokrego od potu ciała. Ten rodzaj treningu najlepiej rozładowuje stres i pomaga sobie z nim radzić. Cokolwiek by się nie działo, godzinka tańczenia i optymizm płynący z muzyki działają niczym balsam dla ciała i duszy. Zapominam o całym świecie. Liczę się tylko ja i dobra zabawa.
Ponadto taki swoisty haj utrzymuje się do kilkunastu godzin po treningu. To jest prawdziwa magia!

Kolejna rzecz, wytrzymałość i kondycja fizyczna. Zajęcia Zumby to nic innego jak dobry trening aerobowy, a nawet interwałowy, który potrafi podnieść kondycję na wyższy level no i uodparnia nasze serducho.  Dodatkowo przyspiesza krążenie a co za tym idzie, dotlenia całe nasze ciało oraz podkręca metabolizm. Łączy w sobie elementy ćwiczeń siłowych, ćwiczeń wzmacniających, czy ćwiczeń holistycznych (jogi, tai chi). Dzięki temu jednemu programowi ćwiczeń możemy przy okazji zakosztować takich tańców jak  marenge, samba, salsa, cumbia, reggeton, mambo, sztuki walki flamenco, samba i taniec brzucha. Mój instruktor ma w swoim arsenale również choreografie w rytmie irlandzkich melodii, hip-hop'u czy jive'a. 


Jeszcze więcej powodów aby dać się porwać ZUMBIE!

 Walczysz z nadprogramowymi kilogramami lub chcesz się pozbyć cellulitu i wysmuklić sylwetkę? Zapisz się koniecznie na Zumba fitness! Jest to idealna alternatywa dla tradycyjnego aerobiku, który dla wielu osób wydaje się mało atrakcyjny, lub po prostu monotonny. Nie ma jednej, konkretnej odpowiedzi ile kcal pozwala spalać taki godzinny trening. To jest zależne od wielu czynników  m.in. wagi, płci, wieku, nawet temperatury i wielu, wielu innych. Prawda jest taka, że Zumba Zumbie nierówna i ktoś na zajęciach może dawać z siebie wszystko: skakać, robić skłony, wywijać, a ktoś inny udawać, że ćwiczy. Zgadnijcie, kto "spali" więcej?  Samemu nie da się określić tego dokładnie w 100%.  Przyjmuje się, że tak średnio jest to 500-600kcal w podstawowej wersji treningu. (z ciężarkami ok. 700-800kal

Podczas tańca pracują niemal wszystkie mięśnie. Smuklejesz i wzmacniasz aparat mięśniowy harmonijnie - ręce, nogi, brzuch, pupa - to wszystko pracuje a sama tego w zupełności nie czujesz. Tańczyć może każdy, bez względu na wiek i płeć czy wagę, wystarczą tylko dobre chęci wygodny strój. koniecznie butelka z napojem! Zumba fitness opiera się głównie na prostych choreografiach, łatwych do zapamiętania. U mnie z tym bywa różnie, bo są i prostsze i trudne układy. Wszystko zależy od instruktora.

Wspólny taniec w niesamowity sposób łączy ludzi, wspólna pasja, jeden cel - dobra zabawa!
Odkąd ćwiczę regularnie w ten sposób poznałam sporo przesympatycznych osób, nawiązałam nowe znajomości mam nadzieję, że na dłużej;)


Zumba w domu? Czemu nie?!

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdego stać na wyłożenie co miesiąc kilkudziesięciu złotych by móc uczestniczyć w zorganizowanych zajęciach. Gdybym nie dostawała stypendium, pewnie też nie mogłabym sobie pozwolić na taki "luksus" :) Na szczęście żyjemy w dobie komputerów i internetu a Youtube umożliwia, w bardzo łatwy sposób, zorganizowanie sobie takiego treningu w domowym zaciszu. Jedyne czego potrzebujesz w tym wypadku to kawałek parkietu, połączenia z internetem i działających głośników. Poniżej wybrałam dla Was moje ukochane piosenki z zajęć z przykładowymi układami. Większość choreografii poniżej jest prosta i do załapania w kilka powtórzeń. Nawet jeśli nie jesteście w stanie odwzorować tych układów liczy się ruch i zaangażowanie!'

 Improwizujcie i dobrze się bawcie <3












przy okazji nauczyć się kroków wielu latynoskich tańców: salsy, samby, merenge, mambo, cha-chy, tanga, a także flamenco, kolumbijskiego tańca ludowego cumbii oraz soca - egzotycznej mieszanki muzyki indyjskiej i afrykańskich rytmów calypso. Instruktorzy zumby wprowadzają także elementy hip-hopu, tańca brzucha i tańca Bollywood.

http://www.poradnikzdrowie.pl/odchudzanie/badz-w-formie/zumba-muzyka-taniec-odchudzanie_39679.html
roków wielu latynoskich tańców: salsy, samby, merenge, mambo, cha-chy, tanga, a także flamenco, kolumbijskiego tańca ludowego cumbii oraz soca - egzotycznej mieszanki muzyki indyjskiej i afrykańskich rytmów calypso. Instruktorzy zumby wprowadzają także elementy hip-hopu, tańca brzucha i tańca Bollywood.

http://www.poradnikzdrowie.pl/odchudzanie/badz-w-formie/zumba-muzyka-taniec-odchudzanie_39679.html
 





 

 
 

  

 


                                      
   






Mam nadzieję, że choć w małym stopniu kogoś zainspirowałam i zachęciłam do podjęcia wyzwania pod tytułem ZUMBA FITNESS! Jestem ciekawa, jakie Wy macie doświadczenia z tymi zajęciami, z instruktorami? Podzielcie się opinią, swoimi ulubionymi piosenkami, radami dla początkujących, czy układami:) Macie jakieś pytania? Też piszcie!

#Sammy

sobota, 1 lutego 2014

Dietetycznie - kotleciki z soczewicy

Dziś, korzystając z okazji, że jestem sama w domu postanowiłam zabawić się w kucharza. Przeszukałam spiżarnię i znalazłam zieloną soczewicę, kilka cebul, jajka i przyprawy a pierwsza myśl, która wpadła mi do głowy co z tego można wyczarować - kotleciki soczewicowe! Wyszły całkiem przyzwoite jak na moje możliwości:D

Mam dla Was przepis i kilka zdjęć moich kotlecików. Jest to danie jarskie ale jeśli się postaracie i podacie je np. z suróweczką jest szansa, że inni domownicy nawet się nie połapią, że to nie miecho;P

Składniki dobierałam trochę na oko a według przepisu mniej więcej mają być takie:

  • 2 szklanki soczewicy (biorę zieloną, trzeba ją wcześniej namoczyć minimum godzinę, ale można wziąć każdą inną, czerwoną gotuje się dużo szybciej)
  • 1 duża cebula, ewentualnie jedna i pół
  • natka pietruszki –ilość wg uznania, (no i o niej dziś zapomniałam..)
  • 2 całe jajka
  • 2 ząbki czosnku
  • przyprawy –wg własnego smaku i uznania - sól, pieprz, zioła, czerwona papryka (słodka lub pikantna)
  • ok. 1 szklanka (o poj. 200 ml) otrąb np. pszennych (posłuży do zrobienia panierki)
  • odrobinka oleju do smarowania patelni 

Zagotowuję wodę i do gotującej się dodaję soczewicę. Gotuję do jej zmięknięcia, po czym solę ją według uznania. Następnie odsączam z wody i zostawiam do całkowitego wystygnięcia.
Cebulę drobniutko siekam. Podsmażam na niewielkiej ilości oleju i ze zmiażdżonym czosnkiem.


Ostudzoną soczewicę przekładam do miski, dodaję cebulę ( opcjonalnie natkę pietruszki ) jajka oraz przyprawy (pieprz zwykły lub ziołowy, odrobinę jeszcze soli morskiej do smaku i tu można popuścić wodze fantazji co do przypraw:)). Miksuję blenderem tak, by wszystkie składniki się połączyły i rozdrobniły. Jeśli masa jest za rzadka, dodaję otręby. Raz jeszcze mieszam i z gotowej masy formuję małe, grubsze kotleciki:


  Do panierki najchętniej biorę zwykłe otręby (tutaj pszenne, bo takie miałam w domu).
Smażę z obu stron na złocisty kolor, by w środku straciły surowość (jajka). Od razu można zajadać! Świetnie smakują z sosem jogurtowo-czosnkowym lub domowym ketchupem <3


UWAGA! Po usmażeniu jednej porcji kotlecików warto zebrać z patelni wszystkie pozostałości otrębowe zanim włoży się na patelnie kolejne porcje, ja tak dziś nie zrobiłam i leciutko mi się przypaliły. Tak czy siak uwielbiam ja na ciepło i na zimno jako przekąskę na mały głód:P Polecam !


P.s. Obiecany wpis o Zumbie pojawi się w następnej kolejności!

#Sammy