Dziś, korzystając z okazji, że jestem sama w domu postanowiłam zabawić się w kucharza. Przeszukałam spiżarnię i znalazłam zieloną soczewicę, kilka cebul, jajka i przyprawy a pierwsza myśl, która wpadła mi do głowy co z tego można wyczarować - kotleciki soczewicowe! Wyszły całkiem przyzwoite jak na moje możliwości:D
Mam dla Was przepis i kilka zdjęć moich kotlecików. Jest to danie jarskie ale jeśli się postaracie i podacie je np. z suróweczką jest szansa, że inni domownicy nawet się nie połapią, że to nie miecho;P
Składniki dobierałam trochę na oko a według przepisu mniej więcej mają być takie:
- 2 szklanki soczewicy (biorę zieloną, trzeba ją wcześniej namoczyć minimum godzinę, ale można wziąć każdą inną, czerwoną gotuje się dużo szybciej)
- 1 duża cebula, ewentualnie jedna i pół
- natka pietruszki –ilość wg uznania, (no i o niej dziś zapomniałam..)
- 2 całe jajka
- 2 ząbki czosnku
- przyprawy –wg własnego smaku i uznania - sól, pieprz, zioła, czerwona papryka (słodka lub pikantna)
- ok. 1 szklanka (o poj. 200 ml) otrąb np. pszennych (posłuży do zrobienia panierki)
- odrobinka oleju do smarowania patelni
Zagotowuję wodę i do gotującej się dodaję soczewicę. Gotuję do jej zmięknięcia, po czym solę ją według uznania. Następnie odsączam z wody i zostawiam do całkowitego wystygnięcia.
Cebulę drobniutko siekam. Podsmażam na niewielkiej ilości oleju i ze zmiażdżonym czosnkiem.
Ostudzoną soczewicę przekładam do miski, dodaję cebulę ( opcjonalnie natkę
pietruszki ) jajka oraz przyprawy (pieprz zwykły lub ziołowy, odrobinę jeszcze soli morskiej do smaku i tu można popuścić wodze fantazji co do przypraw:)). Miksuję blenderem tak, by wszystkie składniki się połączyły i rozdrobniły. Jeśli masa jest za rzadka, dodaję
otręby. Raz jeszcze mieszam i z gotowej masy formuję małe, grubsze kotleciki:
Do panierki najchętniej biorę zwykłe otręby (tutaj pszenne, bo takie miałam w domu).
Smażę z obu stron na złocisty kolor, by w środku straciły surowość (jajka). Od razu można zajadać! Świetnie smakują z sosem jogurtowo-czosnkowym lub domowym ketchupem <3
Smażę z obu stron na złocisty kolor, by w środku straciły surowość (jajka). Od razu można zajadać! Świetnie smakują z sosem jogurtowo-czosnkowym lub domowym ketchupem <3
UWAGA! Po usmażeniu jednej porcji kotlecików warto zebrać z patelni wszystkie pozostałości otrębowe zanim włoży się na patelnie kolejne porcje, ja tak dziś nie zrobiłam i leciutko mi się przypaliły. Tak czy siak uwielbiam ja na ciepło i na zimno jako przekąskę na mały głód:P Polecam !
P.s. Obiecany wpis o Zumbie pojawi się w następnej kolejności!
#Sammy
Ooo wygląda ciekawie! W tygodniu koniecznie musze wypróbować!
OdpowiedzUsuńnieźle wyglądają muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńa co jeśli nie mamy blendera?
OdpowiedzUsuń